wiersz2
Bez tytułu,albo wiersz prawie optymistyczny. Chyba1986r
Na bezludnej wyspie
Ty i ja
wyśniłem dla nas
morza brzeg
słońce i plażę rozkołysaną
drżeniem fal i splecionych ciał
W Twoich oczach widzę
niebo i ziemię piękniejsze
Twoje oczy są początkiem świata
kiedy patrzysz-jest dzień pogodny
kiedy Cię całuję noc zapada
czas tajemnic odwiecznych
unosi nas wtedy
coraz głębiej i dalej
w nas samych rodzi się wszechświat
a my jesteśmy wewnątrz siebie
wtedy słowo przez miłość
staje się ciałem żywym
zmartwychwstają ci,którzy
rodzą się z miłości
i bólu istnienia
Zanim śmierć zamknie
Twoje oczy i przyjdzie noc
zimnych kochanków
naszą miłość
jak pochodnię
przeniosą w przyszłość
ręce dzieci
w nieskończoność
choć tak jak my
nie uwierzą
w nieskończoność...
Dodaj komentarz